Orlik grubodzioby

Aquila clanga

Zimowisko orlika grubodziobego - Kreta 2012 - Dzień Czwarty

Spis treści

Mały człowiek wygląda w takim miejscu szczególnie niepozornie.Cel dnia czwartego jest jasny: znaleźć Zośkę. Dlatego już rankiem wyruszamy z hotelu i udajemy się w pobliże Ano Valsamonero. Znając już, jak nam się wydaje, zachowanie orlików grubodziobych mamy nadzieję, że ptak wyczeka do godziny 9-10, czyli do czasu pojawienia się kominów termicznych i wzbijając się w górę stanie się dla nas łatwym celem obserwacji. Po przebrnięciu przez poranne korki docieramy na idealne, jak się wydaje miejsce, skąd rozciąga się widok na całą dolinę. Pogoda nam dopisuje, świeci piękne słońce i po pewnym czasie jest na tyle ciepło, że wreszcie można chodzić w koszulce z krótkim rękawem. Potwierdziły się też nasze przypuszczenia, zaczynają bowiem tworzyć się kominy termiczne i do dźwięków rozśpiewanej ptasiej drobnicy nastrój dnia upiększa widok szybujących myszołowów i pustułek. Jakieś 100 metrów od nas tworzy się komin, do którego ciągną wszystkie ptaki szybujące, w tym kilkanaście sępów płowych, które pojawiają się tutaj nawet z przeciległych, oddalonych o jakieś 10 km wzgórz. Zośki jednak ani śladu. Po 3 godzinach oczekiwań poddajemy się. Postanawiamy odwiedzić pozostałe miejsca, trzeba bowiem opisać znajdujące się tam biotopy. Leżą one na poudniowym krańcu wyspy i udajemy się tam samochodem, robiąc krótki przystanek w okolicy miejscowości Frati. To tutaj znajduje się lęgowisko kolejnego przepięknego ptaka szponiastego, orłosępa. Okolica zapiera dech w piersiach, wysokie skały, wąwozy, przepiękne widoki. Zatrzymujemy się w przepięknym wąwozie, gdzie wysoko nad naszymi głowami krążą bądź przelatują co chwila sępy płowe. Niestety, orłosępów nie udaje się wypatrzeć. W zamian wysoko przegania wszystkie sępy para innych orłów, które na pierwszy rzut oka przypominają orzełki włochate. Latają one na tyle wysoko, że dopiero po analizie zdjęć okazuje się, że są to orzełki południowe. Ten gatunek też jest dla nas nowym. Orzełka włochatego spotykamy na kolejnym postoju - w Kokkinos Pirgos. Natura znajdzie zastosowanie dla nawet najbardziej bezsensownych tworów człowieka.Jest to nadmorska miejscowość, jednak tuż obok plaży znajdują się niewielkie tereny podmokłe, nad którymi często widuje się różne gatunki ptaków szponiastych, w tym orliki grubodziobe. Tego akurat dnia oprócz orzełka włochatego i jaskółek skalnych miejsce wydaje się ciche i opuszczone, jest więc czas na krótki kontakt z Morzem Śródziemnym. Tym bardziej, że temperatura wzrasta do 14 stopni i jest naprawdę przyjemnie. Ostatnim tego dnia miejscem, które odwiedzamy, jest kolejny zbiornik zaporowy niedaleko miejscowości Skourvoula. Miejsce to malowniczością nie odbiega zbytnio od tego, do czego przyzwyczaiła nas Kreta. Niestety pobliże zbiornika zostało całkowicie oszpecone poprzez ogrodzenie go siatką, przez którą niemożliwe jest zrobienie jakiegokolwiek ładnego zdjęcia pływającym tam płaskonosom, perkozkom, czy łyskom. Jedyny pożytek z siatki jest ten, że na niej chętnie siada pospolita na całej Krecie kląskawka, stanowiąc piękny motyw do zdjęć. Z innych ptaków spotykamy oczywiście jaskółki skalne, myszołowy, pustułki, ale też i samicę błotniaka zbożowego, a na zakończenie dnia nad zbiornikiem krąży orzełek południowy formy jasnej. Powoli żegnamy się z wyspą i przy pięknym zachodzie słońca, wracamy do Kokkinos Pirgos na danie rybne, po czym po zapadnięciu zmroku w ulewie i często bez żadnych poziomych oznaczeń na drogach docieramy do hotelu.